Jak grom z jasnego nieba buchnęła wiadomość, że sędzia Tomasz Szmydt poprosił o azyl na Białorusi. Sędzia Szmydt robił karierę za czasów Ziobry, a najbardziej jest znany z tego, że był jednym z głównych bohaterów afery hejterskiej w ziobrowskim Ministerstwie Sprawiedliwości.
Gdyby uciekł na Bermudy lub choćby do Włoch, znaczyłoby, że chce uniknąć polskiego wymiaru sprawiedliwości, a przy tym miło pożyć za to, co zarobił. Ale na Białoruś?! To albo jest obłęd i przypływ szaleństwa, albo skrajna desperacja. Na szaleńca pan sędzia nie wygląda, zostaje więc desperacja. A narzucającą się interpretacją jest, że on był z tamtego kierunku sterowany, zorientował się, że kontrwywiad depcze mu po piętach, więc uciekł tam (podobno przez Turcję), gdzie czuje się bezpiecznie. A przynajmniej tak mu się wydaje. W Polsce groziłoby mu więzienie, hańba i wieloletni wyrok, obawiał się zaś, że we Włoszech, na Bermudach i innych pięknych zakątkach planety czekała na niego herbata z polonem lub inne tego typu specjały. Zostaje tylko Białoruś, zawsze to odrobinę lepiej, niż Rosja.
Oficjalnym powodem ucieczki Szmydta było, iż
a całe wygłoszone w Mińsku oświadczenie Szmydta zawierało błędy (rusycyzmy), których nigdy nie popełniłaby osoba, dla której język polski jest pierwszym językiem. Zwłaszcza osoba wykształcona.Władze Polski pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny. Naród Polski opowiada się za pokojem i dobrosąsiedzkimi stosunkami z Białorusią i Rosją
Bliski współpracownik prawej ręki Ziobry, wiceministra Łukasza Piebiaka, kiedyś szkalował sędziów sprzeciwiających się „reformom sądownictwa”, a dziś okazuje się białoruskim agentem. To jest dewastujące dla wizerunku Ziobry i jego kamaryli – i bardzo dobrze. Należy to podkreślać, trąbić o tym przy każdej możliwej okazji.
Wyborcza pisze, że przed dojściem PiS do władzy dużo spraw sędziego Szmydta w warszawskim WSA dotyczyło odmów dostępu do informacji niejawnych. Ba, gdy sędzia po karierze w ziobrowskich strukturach, przerwanej aferą hejterską, wrócił do orzekania w WSA, nadal wiele jego spraw dotyczyło dostępu do informacji niejawnych. Skoro sędzia się tym zajmował, musiał wiedzieć, jak przyznawanie dostępu do spraw niejawnych przebiega: znać procedury, nazwiska oficerów, zasady obiegu dokumentów. Mógł wiedzieć, dlaczego akurat jakiemuś Kowalskiemu odmówiono dostępu (czyli: jeśli Kowalski był potencjalnym szpiegiem, gdzie jego mocodawcy zawalili). To cenna wiedza dla naszych braci-Słowian ze wschodu i oni mogli zainteresować się sędzią już dawno temu, zanim PiS doszedł do władzy. Gdy awansował w ziobrowskich strukturach, to z agenta-informatora zmienił się w agenta wpływu. Pewnie już wtedy nie miał wyboru – jeśli sędzia dał się skusić obcemu wywiadowi, to miał już prze*bane i nie mógł się wycofać. A teraz szczegółowo opowiada białoruskim służbom jak procedury wyglądają obecnie, być może mówi też, co pamięta z akt poszczególnych spraw. I będzie to robił dopóki na jego wygodnej daczy ofiarowanej mu przez Łukaszenkę nie zawieje go wiatr, od czego dostanie śmiertelnego zapalenia płuc lub nie zatruje się wilczą jagodą, pomyliwszy ją z borówką(*). To potrwa kilka miesięcy, może rok, może i dwa. Nawet trochę żal mi faceta, ale sam się zagrzebał w najciemniejszym miejscu d… ciemnej.
To są oczywiście tylko spekulacje. Nie mam żadnych dowodów, że tak się stało, choć to, że białoruskie służby teraz sędziego maglują, a on im mówi wszystko, co wie, to oczywista oczywistość. Ale podejrzenie, że on się dał zwerbować jeszcze przed dojściem PiSu do władzy i dlaczego już wówczas był dla braci-Słowian interesujący, wyjaśnia działania sędziego. Znamienne, że on w 2022 próbował oskarżać Ziobrę i Piebiaka o aferę hejterską – dziś widzę to tak, że zeznając przeciwko Ziobrze, próbował zyskać przychylność post-ziobrowskiej prokuratury, której nadejście przewidywał. Ale afera hejterska to nic w porównaniu ze szpiegostwem na rzecz Białorusi, czyli Rosji. Aferę hejterską od biedy można by mu było wybaczyć, szpiegostwa nie. Zapewne kontrwywiad wyrwał się z paraliżu spowodowanego nadzorem Mario Kamińskiego i był o krok od aresztowania sędziego. W tej sytuacji sędzia uciekł lub też jego opiekunowie postanowili go ewakuować, żeby po zatrzymaniu nie wsypał innych.
(*)Z borówką, drodzy przyjaciele z Kongresówki.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.