Referendum 4 razy Nie

I oto poznaliśmy czwarte pytanie w referendum Kaczyńskiego. Ogłosił je Mariusz Błaszczak, który chyba szczerze myśli, że radzi sobie jako Minister Obrony Narodowej:

Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?

No cóż, ja o tym murze sporo pisałem – ostatnio tutaj i w tym komentarzu – więc chyba nikogo nie zdziwi, że ja owszem, jestem za likwidacją tej haniebnej i nieskutecznej bariery. Ale i tak nie zamierzam brać udziału w referendum Kaczyńskiego.

PiS tak ułożył pytania, aby wszystkie pożądane przez niego odpowiedzi były negatywne. Referendum 4 razy NIE. Nie wiem, czy oni świadomie nawiązują do referendum 3 razy TAK z 1946, którego sfałszowanie było jednym z pierwszych kroków do utrwalenia władzy komunistów w powojennej Polsce, czy tak im po prostu wyszło. To ciekawe, że PiS oczekuje odpowiedzi negatywnych, mimo że ludzie na ogół wolą być za czymś, niż przeciw czemuś. Takie oczekiwanie nieświadomie ujawnia prawdziwą twarz PiSu: PiS nie ma żadnego pozytywnego programu, nie jest za niczym szczególnym, nie jest za rozwojem i pomyślnością Polski, nie ma żadnego świeżego pomysłu, któremu można by powiedzieć TAK. PiS jest na NIE. PiS jest przeciw zmianom, przeciw wolności gospodarczej, przeciw dobrobytowi, przeciw europejskości. To jest esencja PiSu.

A poza tym przypominam, że PiS za bezcen oddał kontrolę nad Rafinerią Gdańską Saudi Aramco.

Drugie i trzecie pytanie Kaczyńskiego

Beata Szydło ogłosiła drugie pytanie w PiSowskim referendum:

Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?

Pytanie jest puste w tym sensie, że nikt dziś nie planuje podniesienia wieku emerytalnego, a szkoda. Platforma straciła władzę po tym, gdy wiek emerytalny podniosła (a ściślej, gdy rozpoczęła proces podnoszenia wieku emerytalnego) i jak diabeł święconej wody boi się wrócić do tego tematu. Lewica, zajmująca się „ważniejszymi” tematami, niż jakaś tam gospodarka, takiego libkowego pomysłu, jak podniesienie wieku emerytalnego, nie poprze, Konfa zapewne chciałaby państwowe emerytury znieść, ale głośno tego w kampanii wyborczej nie przyzna, PiS wreszcie zdobył władzę między innymi dzięki temu, że obiecał obniżenie wieku emerytalnego do czasów sprzed 2013 i zrobił to, czego efektem jest malejąca realna wartość emerytur (w 2015 przeciętna emerytura wynosiła 60% przeciętnego wynagrodzenia, w 2022 – 50%) i szybko rosnąca liczba „emerytur głodowych”.

A przecież wiek emerytalny trzeba będzie podnieść. Niższy wiek emerytalny oznacza dłuższy czas wypłacania świadczenia i jednoczesne wypłacanie świadczeń większej liczbie osób. Trzeba więc albo przeznaczyć więcej środków na świadczenia, czyli mocniej obciążyć pracujących podatkami i składkami, albo obniżyć wysokość wypłacanych świadczeń. Raczej stanie się to drugie, tym bardziej, że PiS przejada Fundusz Rezerwy Demograficznej na bieżące potrzeby. Platforma w 2013 postąpiła merytorycznie słusznie rozpoczynając proces podnoszenia wieku emerytalnego, ale, jak to ówczesna Platforma, przeprowadziła rzecz arogancko, bez odpowiedniej kampanii wyjaśniającej konieczność zmian i przebieg samego procesu. Poza tym podniesienie wieku emerytalnego powinno oznaczać przystosowanie rynku pracy dla ludzi niemłodych i raczej nie w pełni zdrowych, a w każdym razie nie mających takiej wydolności fizycznej, jak 40-latkowie, a tym to się już zupełnie nikt nie zajmował. Jakoś to będzie to nasze narodowe motto.

Polskich emerytów, a zwłaszcza polskie emerytki, czeka biedna starość.

***

A dzisiaj Mateusz Morawiecki podał trzecie pytanie:

Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

To jest to pytanie, które pierwotnie Jarosław Kaczyński zapowiadał jako jedyne. Jak już pisałem, pytanie to jest bezprzedmiotowe, gdyż wyjaśniło się, że nikt czegoś takiego od Polski nie wymaga. Przeciwnie, to Polska, która przyjęła milion migrantów z Ukrainy, mogłaby się zwrócić do UE o wsparcie.

Ale to PiSowskie pytanie można by rozszerzyć:

Czy oczekując solidarności europejskiej, sami jesteśmy gotowi okazać solidarność innym członkom UE?

Jeśli mowa o nielegalnych imigrantach, to kraje południa Europy, zwłaszcza Włochy i Grecja, zmagają się z ich poważnym zalewem. Brakuje im zasobów dla „obsługi” tych imigrantów i wielokrotnie już zwracały się do pozostałych członków UE o pomoc. Czy Polska – co do zasady, abstrahując od obecnej sytuacji z migrantami z Ukrainy – byłaby gotowa do okazania wsparcia tym krajom, przejmując od nich część migrantów, lub płacąc coś na ich obsługę, albo okazując jakieś inne wsparcie, poza modlitewnym? Moim zdaniem należałoby okazać taką solidarność naszym partnerom, tym bardziej, że my oczekujemy od nich solidarności w innych kwestiach. Bo gdy Włochy – zwłaszcza pod obecnym rządem – dojdą do wniosku, że obsługa tych migrantów zbyt wiele ich kosztuje, mogą na przykład doprowadzić do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję, bo tani rosyjski gaz i inne korzyści z handlu ułatwią włoskiemu rządowi finansowanie obsługi migrantów. Polska będzie protestować, ale skoro my nie byliśmy gotowi okazać solidarności Włochom, to właściwie czemu oni mieliby okazywać solidarność nam? Ja bym na miejscu polskiego rządu i polskich narodowych nawiedzeńców poważnie się nad tym zastanowił… A, nie, przepraszam, polscy narodowi nawiedzeńcy na ogół są prorosyjscy 😦

Tak, czy siak, ja w referendum Kaczyńskiego nie zamierzam wziąć udziału. I proszę pamiętać, że PiS za bezcen oddał kontrolę nad Rafinerią Gdańską Saudi Aramco!

Pierwsze pytanie Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński planuje przeprowadzić 15 października, wraz z wyborami parlamentarnymi, referendum, którego głównym celem ma być mobilizacja elektoratu antymodernizacyjnego oraz oszukańcze podniesienie limitów na wydatki kampanijne. Początkowo referendum miało dotyczyć tylko zgody na przymusową relokację uchodźców do Polski. Temat jednak nie chwycił, tym bardziej, że szybko okazało się, że nikt od Polski takiej relokacji nie wymagał. Wobec czego Jarosław Kaczyński zapowiedział, że będzie więcej pytań.

Dziś ogłosił pierwsze z nich:

Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?

To paradne, że akurat takie pytanie chce zadać partia, która zasłynęła parcelacją Lotosu i oddaniem za bezcen kontroli nad Rafinerią Gdańską Saudyjczykom, a której premier, pod hasłem „repolonizacji”, zajmował się wyprowadzaniem zysków do podmiotów zagranicznych: Pekao SA, EDF, Polskie Koleje Linowe, Fundacja Czartoryskich (to nawet nie były zyski, tylko darowizna rządu polskiego dla grupki arystokratów!) i jeszcze kilka innych. Była to typowa działalność kompradorska, czyli to, co Morawiecki umie robić najlepiej poza publicznym mówieniem kłamstw.

A ten Lotos trzeba będzie PiSowi wypominać w czasie kampanii referendalnej aż do znudzenia, bez przerwy, przy każdej nadarzającej się okazji, a nawet częściej.

Ja oczywiście w referendum Kaczyńskiego nie zamierzam wziąć udziału.

Ale skoro mnie pytają, to tutaj chętnie odpowiem: Tak, popieram wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw. Uważam, że państwo (i samorządy) w ogóle nie powinny się zajmować działalnością gospodarczą nastawioną na zysk. Nie widzę niczego, w czym własność państwowa miałaby być lepsza od prywatnej, widzę natomiast kilka powodów, dla których własność państwowa jest gorsza:

  • Prowadzenie działalności gospodarczej nie jest celem państwa ani samorządu (ten samorząd będę w dalszych punktach pomijał, ale on tam cały czas w ukryciu w swoim zakresie jest).
  • Państwo nie ma szczególnych kompetencji do prowadzenia działalności gospodarczej.
  • Państwo prowadzące działalność gospodarczą może psuć rynek, wprowadzając regulacje korzystne dla podmiotów państwowych i niekorzystne dla konkurencji. Państwowe instytucje kontrolne i nadzorcze mogą inaczej traktować podmioty państwowe i prywatne.
  • Sympatie polityczne mogą mieć wpływ – a w Polsce obecnie wręcz decydują – o nominacjach na stanowiska menedżerskie w przedsiębiorstwach państwowych. Osoby kompetentne, ale politycznie niesłuszne, są odrzucane, ze szkodą dla przedsiębiorstwa.
  • Istnienie przedsiębiorstw państwowych pozwala na kreowanie tysięcy stanowisk dla pomniejszych działaczy partii rządzącej i ich krewnych oraz lukratywnych synekur dla polityków „chcących sprawdzić się w biznesie”.
  • Państwo może wymuszać na zależnych od siebie przedsiębiorstwach podejmowanie działań motywowanych wyłącznie politycznie, jak kierowanie reklam do mediów sprzyjających rządowi i pozbawianie ich mediów krytycznych wobec władz, zakaz sponsorowania jednych wydarzeń i nakaz sponsorowania innych, a także nakazywać podejmowanie innych działań, zbędnych lub wręcz szkodliwych z punktu widzenia samego przedsiębiorstwa.
  • Istnienie przedsiębiorstw państwowych sprzyja zachowaniom korupcyjnym: My cię mianujemy na lukratywne stanowisko, a ty wpłacisz, formalnie ze swojej prywatnej kieszeni, dotację na fundusz partyjny. Jeśli nie wpłacisz, to cię odwołamy.
  • Przedsiębiorstwo państwowe, jeśli ma pozostać państwowe, nie może być wsparte przez inwestora zewnętrznego, który wniósłby kapitał, know-how i dostęp do nowych rynków, nawet jeśli to przedsiębiorstwo przeżywałoby trudności.

Powyższe odnosi się nie tylko do nominalnych przedsiębiorstw państwowych, których jest bodaj 18 (jak czytam, w 2017 było ich 34 – PiS wyprzedał 16), ale także do przedsiębiorstw formalnie prywatnych, w tym giełdowych, nad którymi państwo jednak zachowuje kontrolę, takich jak Orlen i inne koncerny energetyczne, a także ich spółki zależne.

Ktoś pewnie powie, że państwo powinno zachować kontrolę nad przedsiębiorstwami o znaczeniu strategicznym. No cóż, jeśli nawet, to po pierwsze trzeba by ustalić, które to przedsiębiorstwa. Lista raczej nie byłaby długa. Po drugie, państwo może sobie zabezpieczyć taką kontrolę na inny sposób, za pomocą złotej akcji lub czegoś podobnego, ale bez wpływu na bieżące zarządzanie przedsiębiorstwem, w tym na nominacje na stanowiska od prezesa do sprzątaczki, oraz rezygnując w udziałach z zysku.

I pamiętajcie: PiS za bezcen oddał kontrolę nad Rafinerią Gdańską Saudi Aramco!

Rafineria Gdańska

Gdzie ci mężczyźni

Wydaje się, że Konfederacja może okazać się największym wygranym tegorocznej kampanii wyborczej. Schowała, a przynajmniej niezbyt ostentacyjnie eksponuje swoją mizoginię, rusofilię i konserwatyzm obyczajowy, podkreśla (bardzo uproszczony) liberalizm gospodarczy z domieszką eurosceptycyzmu i nastrojów antyukraińskich. Konfa przyciąga rozmaite grupy wyborców, ale bodaj najwięcej zyskuje wśród młodych mężczyzn.

Dzieje się tak dlatego, że nikt inny, a już zwłaszcza strona liberalno-lewicowa, nie ma dla młodych mężczyzn żadnej szczególnej oferty, żadnej opowieści, która mogłaby ich porwać, zmobilizować.

A dla kobiet wszyscy coś mają.

Prawica: kobieto, dbaj o dzieci i o rodzinę, bo to jest twoje powołanie i twój sposób na okazywanie patriotyzmu. Wszak dzieci to prezenty dla Polski.

Skrajna prawica narodowo-religijna: nie noś spodni, tylko spódnicę, nie idź do pracy, zostań w domu, zajmij się dziećmi, a mąż i Pan Bóg zadbają, żebyście mieli co jeść.

Lewica: walcz o prawa kobiet, niszcz patriarchat, rozbijaj szklany sufit, a także dbaj o planetę i prawa grup wykluczonych.

Liberałowie dość podobnie: samorealizuj się, walcz o prawa człowieka, dbaj o środowisko, rozbijaj szklany sufit.

Wybór jest całkiem spory, a opowieść o walce o prawa człowieka, w wersji lewicowej rozdzielone na prawa kobiet i prawa grup wykluczonych i do nich zresztą ograniczone, może być całkiem porywająca. Ale także docenienie pozytywnej roli macierzyństwa w narracji prawicowej z pewnością dla wielu osób jest budujące.

A co politycy mają do zaproponowania mężczyznom?

Skrajna prawica narodowo-religijna: Bijcie ciapatego, geja, transa i innych zboków, a także lewaka, feminazistkę, libka i ateistę, a jeśli nie bijcie, to na wszelkie sposoby powstrzymujcie, bo oni zagrażają naszym wartościom.

Populistyczna prawica: Bądźcie patriotami, czyli głoście, że Polska zawsze była dzielna, szlachetna i niewinna, niestety, padała ofiarą podstępnych wrogów, którzy od tysiąca lat przeciwko niej knują. Powstrzymujcie ciapatego, geja, transa i innych zboków, a także lewaka, feministkę, libka, Niemca, komunistę, amerykańskich Żydów i brukselskich eurokratów, bo to oni teraz knują.

Liberałowie (Koalicja Obywatelska i okolice): bądź dobrym obywatelem, czyli pracuj wydajnie, przestrzegaj prawa, płać podatki i składki, bo bez tego ten kraj się zawali, no i nie przesadzaj z przemocą. Za to wszystko otrzymasz kiedyś głodową emeryturę, jeśli jej dożyjesz – sorry, taką mamy demografię. Tak, kobiety i niektóre grupy zawodowe mają przywileje emerytalne, dla kobiet są one zresztą per saldo szkodliwe, ale nie, nie ruszymy ich, bo jużeśmy raz próbowali i straciliśmy przez to władzę. Tak więc, drogi mężczyzno, ciężko pracuj i szykuj się na biedną starość, w dodatku raczej krótką.

Lewica: Mężczyźni powinni się swej męskości wstydzić. W męskości nie ma niczego pozytywnego. Męskość jako taka jest patriarchalna, toksyczna i przemocowa. Jedyną rzeczą godną mężczyzny jest stać się sojusznikiem kobiet w walce o ich prawa.

Skrajna lewica: mężczyźni powinni zaniknąć.

A Konfa na to wszystko: mężczyzno, tradycyjne wzorce męskości są dobre, bądź sobą, możesz być, kim chcesz, osiągnąć, co zechcesz, nie słuchaj ideologów z lewa ani z prawa, bo oni chcą cię zbałamucić, wyśmiać, a w dodatku wykorzystać. A jeśli chodzi o emeryturę, to gdy państwo przestanie cię okradać w postaci podatków, ZUSów, FUSów i Bóg wie czego jeszcze, sam sobie na tę emeryturę zarobisz, nie ma żadnego problemu. Jest to prymitywna frazeologia pseudo-liberalna na poziomie Janusza Korwin-Mikke, który nigdy ekonomii nie rozumiał a wolność mylił z anarchią, ale nie przeszkodziło mu się to ogłosić największym liberałem w Polsce, w co niektórzy, niestety, uwierzyli. Ci, którzy uwierzyli Korwinowi w latach ’90, w większości już z tego wyrośli, przychodzą jednak nowe pokolenia, które dają się uwieść tej samej propagandzie w nieco zmienionym entourage’u.

Konfederacja w 2023 uwodzi mężczyzn tak samo, jak PiS w 2015 uwiódł prowincję, mówiąc: jesteście dobrzy, jacy jesteście, nie słuchajcie tych, którzy wam mówią, że musicie się zmienić, to wy jeszcze im wszystkim pokażecie! Tylko zagłosujcie na nas, a my wam zapewnimy błogosławiony spokój trwania w tym wszystkim, co dotąd było.

Jest to możliwe, bo ani liberałowie, ani lewica nie mają żadnej spójnej, ciekawej i akceptowalnej oferty dla mężczyzn, tak, jak nie mieli (i w zasadzie nadal nie mają) żadnej oferty dla polskiej prowincji. I coś z tym trzeba zrobić.

Niestety, nic się nie da zrobić przed najbliższymi wyborami, na to jest już za późno. Ale nie chodzi nawet o najbliższe wybory. Chodzi o coś znacznie ważniejszego: o przyszłość Polski.