Nie lękajcie się!

Słowa, jakimi anioł pozdrawia pasterzy przerażonych dziwnymi zjawiskami w noc Bożego Narodzenia, to jedne z najbardziej krzepiących zdań Ewangelii. Wszystkim chrześcijanom życzę, aby światło Chrystusa rozjaśniało nam mroki świata. Wszystkim ludziom dobrej woli życzę otuchy płynącej z prastarego święta solarnego, jakkolwiek oni je w swojej tradycji nazywają, a także jeśli go wcale nie nazywają. Astronomia, przesilenie zimowe, ma swoje prawa, nawet jeśli nie przydajemy im żadnego znaczenia mistycznego.

Ja dobrze życzę wszystkim, osobom pokroju Kaczyńskiego, Dudy, Ziobry czy Romanowskiego też. Światło w ciemnościach świeci, a ciemności go nie przemogły. Niech to będzie dla was, bracia, wezwaniem do opamiętania, a zatem i znakiem nadziei. Nigdy nie jest za późno.

Gerrit van Honthorst, Pokłon pasterzy

Definicja konstytucyjna

Zwolennicy haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego aborcji z uwagi na „ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu” argumentują, że wyrok nie mógł być inny, gdyż Art. 38 konstytucji stanowi, że

Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.

Rzecz w tym, iż konstytucja nie definiuje życia czy też, bardziej precyzyjnie, nie definiuje, co rozumiemy przez pojęcie człowieka, którego życie podlega bezwzględnej ochronie. A nie jest to wcale oczywiste. Ustawodawca konstytucyjny, choć były takie próby, świadomie zrezygnował z wpisania tej definicji do tekstu konstytucji.

Na początku odniosę się do stanowiska religijnego: Życie ludzkie to życie istoty posiadającej duszę nieśmiertelną. Ten argument nie może być uwzględniany w dyskusji konstytucyjnej, jako że obowiązującą konstytucję ustanawiają

wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga […], jak i niepodzielający tej wiary […], równi w prawach i powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski

Argument religijny, właściwy tylko części obywateli, obojętny zaś dla innej części, nie może zatem mieć zastosowania.

Wiele osób powiada, że życie ludzkie powinno być chronione „od poczęcia”. Cóż to jednak jest „poczęcie”? Moment wniknięcia plemnika do komórki jajowej? Połączenie się ich materiałów genetycznych? Pierwszy podział komórkowy? Zagnieżdżenie się zarodka w ścianie macicy? „Poczęcie” to termin nieprecyzyjny, gdyż jego twórcy mieli bardzo ograniczone zrozumienie fizjologii człowieka, a przez kontekst, w jakim zazwyczaj występuje, narzucający skojarzenia religijne. Te zaś, jak napisałem, nie mogą mieć zastosowania w argumentacji konstytucyjnej.

Pomińmy zatem kwestię poczęcia i początku życia. Zastanówmy się, co to jest życie ludzkie podlegające w Polsce najwyższej ochronie prawnej.

Ludzki zarodek jest genetycznie odrębny od organizmu matki, zarazem jednak zarodek i płód przez długie tygodnie są całkowicie od niego zależne biologicznie. Zapewne można spójnie argumentować, że ta właśnie genetyczna odrębność jest przedmiotem najwyższej konstytucyjnej ochrony, jednak nie wynika to z tekstu konstytucji! Ba, było to nawet oczywiste dla „obrońców życia” (grupa posłów PiS, Samoobrony, LPR i PSL), którzy – bezskutecznie – próbowali w 2007 wpisać „ochronę życia poczętego” do konstytucji. Gdyby ochrona życia „od poczęcia” wynikała z tekstu konstytucji, z jednej strony nie zachodziłaby konieczność wpisywania tego expressis verbis, z drugiej ówczesny ustawodawca konstytucyjny by przeciwko temu nie zaprotestował.

Twierdzenie, że ochrona genetycznej odrębności zarodka i płodu mieści się w ramach ochrony życia, o której mówi Art. 38, jest spójne, ale nie wynika z tekstu konstytucji, tylko z jakichś dodatkowych przesłanek. Jeśli ktoś chce tak argumentować, ich prawo, ale niech nie twierdzą, że wynika to z tekstu konstytucji. Co więcej, choć te dodatkowe przesłanki prezentuje się jako normy etyczne, w rzeczywistości redukują one ludzkie życie do najbardziej stechnicyzowanej biologii, jakiegoś genetycznego szowinizmu, pozbawiając zasadę ochrony życia wszelkiego waloru moralnego.

My zaś cenimy życie właśnie z powodów etycznych, nie genetycznych. Normy etyczne, choć niewątpliwie podlegają pewnym zmianom, powstały tysiące lat zanim zdobyliśmy chociaż elementarną wiedzę o kwasach nukleinowych. Człowiek jest zdolny do miłości i nienawiści, poczucia piękna i odrazy, poświęcenia i egoizmu, ciekawości i obojętności, a także sytości i głodu, bezpieczeństwa i strachu, dobrostanu i bólu – i dlatego ludzkie życie jest dla nas tak cenne. Ludzki zarodek i płód przez pierwsze tygodnie życia, co najmniej do czasu, gdy odpowiednio ukształtuje się układ nerwowy, nie mają tych zdolności – ale mają potencjał. I z uwagi na ten potencjał ludzie zazwyczaj cieszą się, gdy kobieta spodziewa się dziecka. To także nie jest konstytucyjna definicja życia ludzkiego, można ją przyjąć lub nie, ale w żadnym wypadku konstytucja nie skazuje nas na genetyczny szowinizm.

Jeśli płód jest ciężko upośledzony, na przykład nie ma mózgu lub nerek, tego potencjału brak. Genetycznie odrębna istota, która mogłaby być człowiekiem, nigdy nim nie będzie. Choć taka diagnoza jest rozdzierająco smutna, nic na nią nie poradzimy. W innych wypadkach upośledzone dziecko będzie co prawda krócej lub dłużej żyć ludzkim życiem, ale za cenę straszliwego cierpienia własnego, a także innego rodzaju cierpienia osób, które się nim opiekują, zazwyczaj matek. Moim zdaniem decyzja o wczesnej terminacji ciąży jest w takich wypadkach moralnie dopuszczalna. Nie jest konieczna, ale jest dopuszczalna z uwagi na współczucie dla tej istoty. W każdym razie konstytucja takiej decyzji nie zabrania.

Konstytucyjna zasada ochrony życia w praktyce realizuje się poprzez normy prawa, a właściwie przez praktykę ich stosowania. Jak już pisałem, kształtująca się linia orzecznicza Sądu Najwyższego – i to w wyrokach i postanowieniach wydanych po już orzeczeniu TK z 1997 – zdąża w stronę rozciągnięcia najwyższej ochrony na życie płodu od momentu, gdy osiągnie on zdolność do życia poza organizmem matki, ale nie wcześniej. Przez „najwyższą ochronę prawną” rozumiem tu uznanie zabójstwa takiego płodu za zabójstwo człowieka.

Nawiasem mówiąc, wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1997 został wydany zanim w życie weszła obecna konstytucja: 28 maja 1997, konstytucja zaś weszła w życie 17 października. Zgodność zasad dopuszczalności aborcji z obecną konstytucją nie została zatem sprawdzona. Może się wydawać, że zrobił to obecny TK w wyroku z 22 października 2020, ale grupka kolesi obradująca pod przewodnictwem mgr Julii „Wolfgangowej” Przyłębskiej nie jest Trybunałem, o jakim mówi konstytucja, z uwagi na tryb powoływania jego członków.

Rekapitulując, konstytucja nie mówi, kiedy zaczyna się życie ludzkie podlegające ochronie w myśl Art. 38. Można przyjąć, że ochronie podlega wszelka ludzka odrębność genetyczna, ale konstytucja tego nie narzuca. Można też, w duchu dotychczasowego orzecznictwa SN, przyjąć, iż ochronie podlega życie od momentu, gdy płód osiągnie zdolność do życia poza organizmem matki, ale konstytucja tego też nie narzuca.