Żelazny elektorat

Profesor Marcin Matczak w swoim symetryzmie popada w sprzeczność. Gazeta Wyborcza dziwnie Matczaka lubi i często publikuje jego felietony, dwa, a niekiedy wręcz trzy na tydzień. W najnowszym Marcin Matczak słusznie pisze, że

w każdym społeczeństwie jest około 30 procent unikaczy różnorodności, którzy chcą świata uporządkowanego i jednolitego.

To samo w sobie nie byłoby złe, wolno przecież być konserwatystą, gorzej jest, gdy „unikacze”, podburzani przez kłamliwą propagandę, zaczynają „nowinkarzy”, nawet bardzo umiarkowanych, nienawidzić. „Nowinkarze” bowiem nie tyle się mylą, co może sprowadzić na nas nieszczęścia, więc trzeba ich naprostować, wyborców zaś przekonać, by na nich nie głosowali, ile celowo chcą burzyć, niszczyć, przeszkadzać, spotwarzać i wyszydzać, gdyż namówił ich do tego szatan oraz obce mocarstwa. W Polsce tacy „nienawistni unikacze” stanowią trzon wyborców PiSu, jego żelazny elektorat, a głównym obiektem ich nienawiści są środowiska demokratyczne. Matczak powiada, że między żelaznym elektoratem PiSu a samą partią istnieje „relacja rodzinna”, każąca bronić PiSu za wszelką cenę, bo to są swoi. Taka konstrukcja jest zbędna. Wystarczy obserwacja, że PiS ogłosił się reprezentantem wartości konserwatywnych, mimo iż większość działaczy i funkcjonariuszy PiSu to są albo złodzieje, albo cyniczni karierowicze, albo obłudnicy, albo fanatycy jakichś ponurych ideologii, albo wszystkiego po trochu, ale wyborcy PiSu uwierzyli w ich gołosłowne deklaracje patriotyzmu i przywiązania do tradycyjnych wartości. I ci wyborcy, niestety, nie przestaną głosować na PiS dopóki będą wierzyć, że ich wybrańcy są wybawicielami Narodu. Matczak mówi, że PiSowski żelazny elektorat należy racjonalnie przekonywać, gdyż on

potrafi wyciągać wnioski.

I tu właśnie prof. Matczak popada w sprzeczność. Jak sam pisze,

Elektorat utożsamia się z politykami […] nie racjonalnie, ale emocjonalnie. To utożsamianie jest szczególnie mocne po prawej stronie,

a zatem racjonalna argumentacja wobec nich nie zadziała. Nawet jeśli się dowiedzą, że jeden czy drugi kradł i oszukiwał, zdradzał i bił żonę, prowadził niejasne interesy i w ogóle szargał świętości, to powiedzą, że to są czarne owce, suche gałęzie, które prezes Kaczyński będzie obcinał, ale PiS jako taki jest dobry. Nie odwrócą się od PiSu, bo to by wymagało przyznania, iż uwierzyli kłamcom, że dotychczasowe wybory były błędne i oparte tyleż na przywiązaniu do tradycji, ile na nienawiści do innych. Takie przyznanie jest psychologicznie bardzo trudne.

Nie twierdzę wprost, że żelazny elektorat PiSu jest głupi i niemoralny. Jednak uporczywe zaprzeczanie złu, jakie PiS nieustannie, strukturalnie wręcz czyni i popieranie ludzi niemoralnych, sprawia, że żelazny elektorat PiSu wygląda, jakby był głupi i niemoralny. To nie jest zniewaga, to jest konstatacja. Skądinąd Biblia uczy, że po owocach poznacie go…

Jedyna pociecha, że żelazny elektorat nie wystarcza do wygrania wyborów, a w dodatku powoli, ale stale się wykrusza, gdy odciąć go od jadu serwowanego dzień w dzień, godzina po godzinie przez monopolistyczny aparat propagandy.

Na zakończenie dwie uwagi.

„Nienawistni unikacze” stanowią żelazny elektorat PiSu. A co z „unikaczami”-konserwatystami nie żywiącymi nienawiści do przeciwników? Na nich najwyraźniej stawiała swego czasu partia Hołowni, a teraz PSL – że gdy okażemy swój konserwatyzm, prawicowi wyborcy nie czujący nienawiści do innych, odwrócą się od PiSu i zwrócą się ku konserwatystom-demokratom. Nic nie wskazuje, żeby coś takiego miało stać się statystycznie istotne, widać nie-nienawistnych konserwatystów jest w Polsce mało i to jest smutne. Jednocześnie środowiska mocno lewicowe zaczynają demonstrować jeśli nie już nienawiść, to przynajmniej głęboką niechęć do TD i okolic za samą czelność bycia konserwatystami. I to jest równie smutne.

Poza tym głupio mi pisać o polityce w dniach, w których cała Polska z napięciem i współczuciem śledzi zmagania Kotliny Kłodzkiej i Opolszczyzny ze straszną powodzią. No ale właśnie… nie cała. Na wczoraj czołowy nienawistnik, czyli Jarosław Kaczyński, zwołał swój wiec, na którym wieszczył koniec Polski, gdyż Tusk dąży do naszej zguby na polecenie Niemiec i Rosji. No i szatana. Dzisiaj zaś, mniej więcej o tej porze, gdy pękała tama w Stroniu Śląskim i walił się most w Głuchołazach, dr Andrzej Duda świętował „dożynki prezydenckie” w ogrodach zajmowanego przez siebie pałacu.

Trzeba powiedzieć, że oni mają niesłychane wyczucie chwili :-/