Wczoraj papież Franciszek po raz kolejny wypowiedział się o wojnie w Ukrainie.
Myślę o olbrzymim okrucieństwie wobec tak wielu niewinnych, którzy płacą za szaleństwo, szaleństwo po wszystkich stronach, bo wojna to szaleństwo.
No, przypuśćmy, że zgoda.
Tak wiele ukraińskich dzieci i rosyjskich dzieci zostało sierotami. Sieroty nie mają narodowości, straciły ojca lub matkę. Nieważne, czy to Rosjanie, czy Ukraińcy.
Śmierć rodziców to dla małego dziecka straszna trauma i z punktu widzenia dziecka zapewne nie ma znaczenia, jak do niej doszło. Ale zewnętrzny obserwator, a już szczególnie światowy przywódca religijny, przez wielu uważany za autorytet moralny, powinien zauważyć, że jest różnica pomiędzy śmiercią ofiary mordu a śmiercią niedoszłego mordercy, zabitego przez napadniętego w obronie własnej. Że to nie wszystko jedno, czy rodzice jednego dziecka zginęli, gdy ich dom trafiła rakieta, czy ojciec drugiego zginął, gdy jego czołg, uczestniczący w zbrojnej napaści na inny kraj, został zniszczony przez obrońców. Czułostkowość „och, biedne sierotki, nieważne, jak zginęli ich tatusiowie, bo sierotki tak czy siak są biedne” zakłamuje obraz wojny, zamazuje różnicę pomiędzy agresorem a niewinną ofiarą. Tak się nie godzi, Franciszku.
Lecz najgorsze miało dopiero nadejść:
Myślę o biednej dziewczynie, która wyleciała w powietrze przez bombę umieszczoną pod jej siedzeniem w samochodzie w Moskwie. Niewinni za wojnę płacą, niewinni.
Daria Dugina była niewinna?! Ta sama Daria Dugina, która gorliwie wspierała ojca, gdy ten nawoływał, by Ukraińców zabijać, zabijać, zabijać i która publicznie mówiła, że Ukraińcy to są podludzie?! W dodatku śmierć Duginy wygląda raczej na jakieś porachunki KGBowskie, KGBowską prowokację. Ale tu jest coś znacznie gorszego. Czemu papież Franciszek znalazł słowa współczucia dla Duginy, a nie znalazł ich dla dzieci zabitych w zbombardowanym szpitalu położniczym w Mariupolu, dla dzieci zabitych w teatrze w Mariupolu, gdzie usiłowały się schronić, dla kobiet i dzieci gwałconych i zabijanych w Buczy i innych miejscowościach okupowanych przez Rosjan, dla dzieci i dorosłych ginących w ruinach swoich domów ostrzeliwanych rakietami? Nie rozumiem cię, papieżu Franciszku. Jest mi wstyd za ciebie. Jest mi bardzo, bardzo przykro.
Byłem wychowany jako katolik i długie lata czułem się katolikiem – kiepskim, ale jednak katolikiem. Wciąż czuję się chrześcijaninem, wierzącym chrześcijaninem, ale z instytucjonalnym Kościołem Katolickim chcę mieć jak najmniej wspólnego.

P.s. Wiem, że już nie ma KGB, tylko jest FSB. Fi donc!


Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.