Fatwa

Kongregacja Nauki Wiary opublikowała zatwierdzony 17 grudnia przez papieża Franciszka dokument, stwierdzający, że stosowanie szczepionek na COVID-19 jest moralnie akceptowalne i że poddanie się tym szczepieniom nie oznacza

legitymizacji, nawet pośredniej, praktyki aborcyjnej.

Brzmi to bardzo tajemniczo, nieprawdaż? Natychmiast skojarzyło mi się z jednym z mitów propagowanych przez antyszczepionkowców (proepidemików) będących jednocześnie religijnymi fundamentalistami, że „w szczepionkach znajdują się komórki abortowanych płodów”. Jest to tak strasznie głupie,  że nikt tego nie mógł sobie ot, tak wymyślić. To się musi jakoś pokrętnie odwoływać do rzeczywistości, której głosiciele tej tezy nie rozumieją, a może nawet nie chcą zrozumieć.

Otóż jak się dowiedziałem,  do produkcji lub testowania szczepionek, w tym szczepionek na COVID, używa „nieśmiertelnych” linii komórkowych, pochodzących od tkanek płodów abortowanych w latach ’60 i ’70; zdaje się, że chodzi o linie MRC-5 i HEK 293. Aborcji nie dokonano w celu pobrania tych komórek, ale skoro już były, hm, dostępne, to je pobrano. Linie te wykorzystywano w całej masie badań biomedycznych. Tu tkwi ziarno, malutkie ziarenko prawdy łączącej szczepionki z aborcją.

Nie jest zatem prawdą, że „w szczepionkach są komórki abortowanych płodów”. Nie jest nawet prawdą, że „do produkcji szczepionek używa się komórek abortowanych płodów” (w domyśle: komórek bieżąco abortowanych płodów). Jest jednak prawdą, że do produkcji szczepionek używa się linii komórkowych pochodzących od komórek abortowanych płodów. Żadna z komórek tych linii nie wchodziła w skład ciał owych płodów; obecnie stosowane komórki powstały po jakiejś olbrzymiej ilości podziałów komórkowych, ale linia została zapoczątkowana z komórek pobranych w wyniku aborcji. Utożsamianie stosowania lekarstw wytworzonych przy użyciu tych linii komórkowych z popieraniem aborcji wydaje się zupełnie głupie, chociaż u jakichś skrupulantów być może wywołuje to pewien niepokój. Katolików żywiących takie obiekcje winien uspokoić przywołany dokument Kongregacji Nauki Wiary, wzywający jednocześnie do prac nad „etycznie nieskazitelnymi” szczepionkami.

Jak się okazuje, podobny problem etyczny ze szczepionką na COVID mieli muzułmanie, aż Rada Fatwy Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydała fatwę, iż szczepionka jest halal, nawet jeśli zawiera żelatynę wieprzową.

Tymczasem w Polsce prymas, abp Wojciech Polak, stwierdził, że zaszczepi się na COVID, ale Konferencja Episkopatu Polski, choć formalnie powtarza za Watykanem zgodę na stosowanie szczepionek, nazywa je „niegodziwie wyprodukowanymi”. Prawdą jest, że i Kongregacja Nauki Wiary odmawia

moralnej aprobaty dla używania linii komórkowych z abortowanych płodów

ale sformułowania użyte przez KEP są bardziej radykalne, kładąc nacisk na „niegodziwość” metod i zezwalając na stosowanie szczepionki tylko w braku innych rozwiązań, podkreślając w ten sposób wątpliwości, zamiast je rozwiewać. Cóż, wydaje mi się, że islamska fatwa bardziej przystaje do sytuacji epidemicznej, niż stanowisko mojego Kościoła 😕.

Arytmetyka narodowa

Pod rządami PiS wszystko w Polsce – przynajmniej wszystko to, co władza poczytuje sobie za powód do dumy – jest narodowe. Aż mi znajoma pisze, że dostała alergii na przymiotnik „narodowy”. No to będzie musiała cierpieć jeszcze bardziej, gdyż rząd, ustami Mateusza Morawieckiego, ogłosił Narodowy Program Szczepień na COVID-19.

Na chwilę obecną mamy już zarezerwowanych i zakupionych ponad 60 000 000 dawek szczepionek od sześciu wiodących światowych producentów! Jesteśmy zabezpieczeni

ogłosił tryumfalnie Morawiecki.

A na konferencji prasowej szef KPRM, minister Michał Dworczyk, oraz minister zdrowia, Adam Niedzielski, chwalą się, że

tygodniowo możemy szczepić 180 tys. osób.

No to policzmy: 180 tysięcy razy 52 tygodnie = 9 milionów 360 tysięcy wkłuć w ciągu roku, a ponieważ skuteczne zaszczepienie wymaga podania dwóch dawek, oznacza to ok. 4 miliony 700 tysięcy zaszczepionych osób. I to przy założeniu, że nie będzie jakichś poważniejszych problemów logistycznych (na przykład, czy nie zabraknie suchego lodu, potrzebnego do przechowywania szczepionek – poważnie pytam).

To co się stanie z pozostałymi ponad 50 milionami dawek szczepionek? Przeterminują się?

Albo inaczej: Gdyby w ciągu roku chcieć zużyć 60 milionów dawek, co wystarczyłoby do zaszczepienia 30 milionów osób, zgodnie z założeniami Narodowego Programu Szczepień, dziennie trzeba by szczepić ponad 160 tysięcy osób. Dziennie. Codziennie, także w niedziele i święta. Przecież to jest zupełnie niewyobrażalne.

Czy oni umieją w arytmetykę? Sądzę, że nie tyle nie umieją, ile zupełnie się nią nie przejmują: ważne, żeby po raz kolejny ogłosić sukces i zamydlić ludziom oczy. Ileż to już razy Morawiecki ogłaszał kolejne sukcesy w walce z epidemią, o innych sukcesach – takich jak polskie promy morskie, milion elektrycznych samochodów, pół miliarda posadzonych drzew, sto tysięcy mieszkań rocznie w ramach rządowego programu – nie wspominając?

A może po prostu PiS ma jakąś swoją własną arytmetykę? Narodową.