Jestem ciężko przerażony. Platforma Obywatelska z niezwykłą determinacją toruje PiSowi drogę do władzy.
Nie chodzi mi o to, że PiS wyprzedził Platformę w sondażach. Myślałem, żeby napisać na ten temat komentarz, ale tyle ich się pojawiło, lepszych i gorszych, że nie było sensu dokładać następnego.
Chodzi mi o dzisiejsze głosowanie w Sejmie – projekt ziobrystów, zaostrzający przepisy antyaborcyjne, przeszedł do dalszych prac sejmowych; 40 posłów Platformy było za tym projektem, 28 wstrzymało się od głosu; do odrzucenia zabrakło 19 głosów (tu są szczegółowe wyniki głosowania) – a raczej co ono oznacza. Otóż oznacza ono, że, po pierwsze, w Platformie jest bardzo silna silna grupa o poglądach skrajnie konserwatywnych, po drugie, grupa ta demonstruje całkowitą ślepotę polityczną.
Nie mam pretensji do Platformy, że nie zarządziła dyscypliny w tym głosowaniu – dyscypliny w sprawach światopoglądowych nie powinno być. Nie mam pretensji do posłów, że mają poglądy, jakie mają. Ich prawo. To w gruncie rzeczy dobrze, że te poglądy tak demonstracyjnie ujawnili. Zdumiewa mnie jednak, że przedkładają kwestie ideologiczne nad sprawę ważniejszą: dobro Polski. I że są tak ślepi na poglądy ludzi, którzy wynieśli ich do władzy.
Platforma ma niebywały dar zrażania do siebie swoich dotychczasowych stronników: Internautów sprawą ACTA. Lekarzy zamieszaniem wokół refundacji leków. Pracowników wyższych uczelni popsutą – i przede wszystkim chybiającą celu – reformą szkół wyższych. Ludzi o poglądach liberalnych ujawnioną skalą inwigilacji i utrudnianiem dostępu do informacji publicznej („poprawka Rockiego„). Tychże ludzi i większość młodych kunktatorstwem w sprawie in vitro i odrzuceniem ustawy o związkach partnerskich (zgoda, projekt posła Biedronia był kiepski, ale odrzucić go już w pierwszym czytaniu i nie zaproponować nic w zamian?), a dzisiejsze głosowanie, zmierzające do zmuszania kobiet do rodzenia dzieci z ciężkimi wadami wrodzonymi, przepełnia czarę goryczy. Wszyscy ci, jak się wydawało, naturalni zwolennicy Platformy, potem przez nią odrzuceni, mogą już na Platformę nie zagłosować. Na pewno nie zagłosują na PiS, może zagłosują na SLD, Palikota lub kto tam się pojawi, a najpewniej po prostu zostaną w domu. „Młodzi, wykształceni, z wielkich miast”, którzy w 2007 i ponownie w 2011, choć wtedy z zaciśniętymi zębami, dali władzę Platformie, w 2015 zabiją Platformę śmiechem, a na nią nie zagłosują. Czy Platforma naprawdę tego nie dostrzega?!
Zniechęcenie do Platformy może utorować drogę PiSowi, na który zagłosuje jego zdyscyplinowany i zmobilizowany przez dyrektora Rydzyka elektorat. A PiS w sprawach światopoglądowych jest jeszcze bardziej na prawo, niż skrajnie prawe skrzydło Platformy, jego pomysły gospodarcze są groźne, a w dodatku PiS dyszy żądzą zemsty za Smoleńsk i mocną niechęcią do inaczej myślących. Z perspektywy dzisiejszego głosowania wybór pomiędzy Platformą a PiSem wciąż nie jest wyborem pomiędzy dżumą a cholerą, ale zaczyna wyglądać jak wybór pomiędzy zapaleniem płuc a cholerą.