Dwa i pół roku po katastrofie smoleńskiej wróciliśmy niemalże do punktu wyjścia. Oto pod pretekstem wyjaśniania bardzo nieprzyjemnego i smutnego faktu zamiany kilku ciał ofiar, odbywa się sejmowo-medialne pastwienie się nad rządem. Wina Tuska, Kancelarii Premiera, a już zwłaszcza Ewy Kopacz.
Minister – obecnie marszałek – Ewa Kopacz mówiła tuż po katastrofie i powtarzała to później, że jeśli nawet nie była osobiście przy identyfikacji, sekcjach i wkładaniu do trumien wszystkich ciał, to na pewno byli tam polscy lekarze i prokuratorzy. Dzisiaj okazuje się, że to nieprawda, a pani Kopacz swoje jednoznaczne w tej materii wypowiedzi z 2010 nazywa „nieszczęśliwą zbitką słowną”. Zbitka słowna, dobre sobie. To zupełnie tak samo, jak nazwanie swego czasu przez Antoniego Macierewicza wszystkich ministrów spraw zagranicznych sowieckimi agentami okazało się „skrótem myślowym”.
Sekcji i identyfikacji zwłok dokonywali Rosjanie, identyfikacji przy udziale rodzin zabitych. (Od razu dodam, że mieli do tego prawo – przecież katastrofa wydarzyła się w Rosji, więc obowiązywało rosyjskie prawo i procedury.) Wydaje mi się, że rozumiem, czemu Ewa Kopacz mówiła, co mówiła: Chodziło, jak sądzę, o uspokojenie opinii publicznej, żywiącej irracjonalną nieufność do Rosjan – to nie Rosjanie, ale nasi specjaliści to wszystko robili. No i po raz kolejny okazało się, że kłamstwo – nawet czynione w dobrych intencjach – ma krótkie nogi. Pani Kopacz jest w naprawdę niewesołej sytuacji.
Trzeba też pamiętać, że Polska nie mogła demonstrować nieufności do rosyjskich służb, bo to strasznie utrudniłoby współpracę i wspólne śledztwo.
Jak dowodził prokurator generalny Andrzej Seremet, ponury fakt pomylenia kilku zwłok wynikał z błędnej identyfikacji dokonanej przez rodziny zmarłych. Cóż, rodziny były w wielkim stresie, ciała były bardzo uszkodzone, pomyłki mogły się zdarzyć. Jednak nie rozumiem, dlaczego na wyniki badań DNA trzeba było tak długo czekać. Takiej przyczyny pomyłki nie sposób wykorzystać do atakowania Platformy, zaczęto więc zaraz mówić o czymś zupełnie innym. O Kopacz – no, nie bez racji. Ale pan Andrzej Duda z PiS zaczął wywijać „ruską trumną”, do której Rosjanie chcieli włożyć ciało Marii Kaczyńskiej i nie wiedzieć czemu atakował tą trumną ministra Arabskiego z Kancelarii Premiera. Żenujące.
Nie sposób też nie zauważyć, że choć wielu Polaków – a już w szczególności Polacy z obozu PiS – uwielbia podkreślać swój katolicyzm, szczery ból, z jakim niektórzy krewni zmarłych zadają pytania w rodzaju
Czy w grobie, na który chodzę z kwiatami i zniczami, leży naprawdę moja żona?
a także współczucie, jakie ja sam czuję do tych osób, zdradzają pozostałości jakiegoś głęboko przedchrześcijańskiego kultu zmarłych. Z chrześcijańskiego punktu widzenia jest przecież wszystko jedno, gdzie ktoś jest pochowany. Wydawać by się mogło, że także w świeckiej obrzędowości palenie zniczy, noszenie kwiatów ma głównie wymiar symboliczny. Jednak gdy okazuje się, że nie jest pewne, że w tym grobie leży to konkretne ciało, nie jakieś inne, ale to konkretne, ból jest straszny. Tysiąc lat to za mało?