Sporą popularność zyskała ostatnio koncepcja zbudowania pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w postaci kolumnady ze świateł przed Pałacem Namiestnikowskim.

Projekt ten poparła Marta Kaczyńska, kilka znaczących osób z obozu PiS, a nawet minister kultury, Bogdan Zdrojewski. Muszę przyznać, że i mnie początkowo projekt ten wydał się możliwy do zaakceptowania, pomimo kilku drażniących szczegółów (biało-czerwone słupy światła, „oprawki” reflektorów w kształcie ryngrafów), gdyż nie ingeruje zbytnio w substancję architektoniczną Krakowskiego Przedmieścia, nawiązuje do zapalanych tam zniczy, a wreszcie jest pomnikiem czczącym pamięć wszystkich ofiar, nie zaś tylko Lecha Kaczyńskiego. Autor projektu, pan Paweł Szychalski, mówi, że
pomnik jest moim projektem absolutnie unikalnym.
Jednak mądrzejsi ode mnie uświadomili mi, że pomysł nie jest oryginalny. Pierwszy wpadł nań nadworny architekt Hitlera, Albert Speer, projektując swoja Katedrę Świateł, Lichtdom.

Projekt jest ładny. W końcu dla Hitlera pracowało kilkoro naprawdę wybitnych artystów.
Cóż my tu jednak mamy? Państwo, które jest podstawowym narzędziem „suwerenności Narodu”. Jedynego, niekwestionowanego przywódcę, w którym jest czyste dobro. Niechęć do mniejszości narodowych. Społeczno-ekonomiczny populizm w warstwie werbalnej, w praktyce zaś wspieranie bogatych kosztem pozostałych. Marsze z pochodniami. Lichtdom. Ta jedność inspiracji – jestem pewien, że nieuświadomiona; nie chodzi mi o ideowe (lub artystyczne) naśladownictwo, ale o podobny sposób myślenia – budzi we mnie i zdumienie, i przerażenie.
Nawiasem mówiąc, media nazywają autora „pomnika światła” profesorem (zobacz na przykład Newsweek, TVN24 i Gazeta Wyborcza, która ponadto nazywa Szychalskiego „poznańskim architektem”). Baza Ludzie Nauki nie zna, niestety, kogoś takiego. Paweł Szychalski, architekt, wykładowca Uniwersytetu w Lund, widnieje natomiast w składzie Kaliskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (chodzi o wybory prezydenckie). Pomyślałem, że to musi być ta sama osoba. Uniwersytet w Lund, owszem, zna Pawła Szychalskiego: jest on (a przynajmniej we wrześniu 2010 był) doktorantem na tamtejszym Wydziale Architektury.