Katastrofa arcybiskupa

Ostatnio zmienił się ton wypowiedzi polskiego Kościoła w sprawie pedofilii duchownych. Może to wpływ papieża Franciszka, może Kościół zaczął odczytywać znaki czasu, czyli reagować na nastroje społeczne, a może wreszcie efekt głośnego skandalu pedofilskiego z udziałem polskich duchownych na Dominikanie, czyli tak daleko, że nie dało się go ani wyciszyć, ani ukryć. Tak czy siak, polski Kościół przestał wreszcie traktować wszystkie oskarżenia o pedofilię jako „ataki na Kościół”. Przyznał, że jest problem, a pedofilia księży jest ciężkim występkiem. Sekretarz Konferencji Episkopatu Polski (KEP), bp Wojciech Polak, przeprosił ofiary pedofilii, a kanclerz kurii ultrakonserwatywnego abp. Hosera, który na tej samej konferencji w lekceważącym tonie umniejszał rangę oskarżeń wobec jednego z podległych sobie księży, został w ekspresowym tempie pozbawiony funkcji.

Oczywiście niektórym hierarchom zdarzały się też wypowiedzi mniej zręczne, budzące głośną krytykę. Moim zdaniem, niekiedy niesprawiedliwą. Broniłem nawet wypowiedzi prymasa Kowalczyka i biskupa Pieronka. Chciałem wrócić do tej sprawy na blogu, rozwinąć ją, ale nic z tego. Ubiegł mnie abp Józef Michalik.

Przy okazji obrad KEP w sprawie zwalczania pedofilii wśród duchownych (sic!), przewodniczący KEP, abp Michalik, powiedział:

Wielu tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. […] Często niewłaściwa postawa wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.

To jest niemalże ten sam argument, co twierdzenie, iż zgwałcona kobieta, która miała za krótką spódniczkę lub za duży dekolt, „sama była sobie winna”. Niemalże ten sam argument, gdyż w istocie to, co powiedział abp Michalik, jest jeszcze gorsze: Molestowane dziecko jest winne nie tylko swojej krzywdy, ale także upadku, winy duchownego. Biedny ksiądz, podstępne dziecko grzesznych rodziców go uwiodło!

Słowa Michalika są nie dość, że głupie i szkodliwe, ale po prostu niegodziwe i przerażające. On chyba naprawdę tak myśli! Przerażony Michalik później przepraszał i swoje słowa prostował, rzecznik episkopatu coś bredził o „błędnych interpretacjach wypowiedzi księdza arcybiskupa”, ale katastrofa już się stała. Już poszła w świat. Już weszła do kanonu wypowiedzi abp. Michalika, obok obrony proboszcza-molestatora z Tylawy i wezwania, aby „katolik głosował na katolika, Żyd na Żyda”. Polski episkopat twierdzi, że za pedofilię duchownych odpowiadają molestowane dzieci. A ksiądz rzecznik jeszcze kilka dni temu zaklinał się, że od czasów sprawy z Tylawy arcybiskup wiele zrozumiał i całkiem się zmienił.

Żeby ratować resztki, reszteczki autorytetu polskiego Kościoła, abp Józef Michalik powinien jak najszybciej, najlepiej już jutro, podać się do dymisji – jeśli nie z funkcji metropolity przemyskiego, to przynajmniej z przewodniczenia KEP.

Księże arcybiskupie, wzywam księdza! 

Sztuczne Fiołki

Dodaj komentarz