Prezes Jarosław Kaczyński rzadko się ostatnio wypowiadał. Nawet na swój sposób zacząłem za nim tęsknić. Ale wczoraj pan prezes przypomniał o sobie w wielkim stylu. Oto komentując sprawę biednej Madzi z Sosnowca, pan prezes jął narzekać na nieskuteczność policji, wzywał do „pilnowania rynku, tych wszystkich przedsięwzięć detektywistycznych”, a wreszcie powiedział:
Trzeba się cieszyć, że SB nie ma, ale niestety policja nie potrafiła przejąć tych metod. Tamci byli skuteczni.
A więc SB była zła, ale skuteczna. Należało przejąć ich metody. Innymi słowy, SB była zła nie dlatego, że łamała prawa człowieka, śledziła, prześladowała, biła, niekiedy nawet zabijała ludzi, ale dlatego, że robiła to w niesłusznej sprawie. SB nie była zła, gdyż robiła, co robiła, ale dlatego, że robiła to przeciwko nam, nie z naszego polecenia.
Oto Jarosław Kaczyński w całej krasie. Furda prawo, furda prawa obywatelskie, furda prawa człowieka, liczy się tylko skuteczność w realizacji czystego dobra.
Oto więc Jarosław Kaczyński w całej krasie, ale jakby trochę inny. Mniejszy. Mniej groźny. Raczej żałosny niż straszny. Ja-ro-sław-Pol-skę-zbaw bardziej śmieszy, niż przeraża. Kolejny rozpad PiS (wyjście ziobrystów), absolutna niezdolność do zaproponowania czegoś konstruktywnego (wyjątkiem był poseł Piecha w debacie nad ustawą refundacyjną), ograniczanie się do religii smoleńskiej i mechanicznej wręcz przewidywalności w atakach na „rząd pana Donalda Tuska” i polską politykę europejską, wreszcie niewykorzystywana od miesięcy (brak sił? ochoty? pomysłu?) osobista charyzma Kaczyńskiego, każą coraz mocniej wątpić w to, czy PiS i osobiście Jarosław kiedykolwiek wrócą do władzy.
Po każdej wypowiedzi Kaczyńskiego, jak ta wczorajsza, Donald Tusk powinien dawać na mszę dziękczynną. Jarosław Kaczyński przypominający czym groziłby jego powrót do władzy, na moment przypomina o roli Platformy jako ostatecznej zapory przeciwko PiS. Tymczasem jeśli słabnie PiS, zmniejsza się też rola zapory i Tusk zaczyna być oceniany wedle biblijnej zasady: po owocach jego poznacie go. A tutaj premier nie ma się czym chwalić, wręcz przeciwnie, rząd zaliczył ostatnio szereg spektakularnych porażek, niekiedy na własne życzenie. Refundacja leków, ACTA, konflikt w prokuraturze, dziwne zmiany w policji, dziwne zmiany na stanowiskach ministerialnych, rola Polski w pakcie fiskalnym, droga benzyna, problemy ze Stadionem Narodowym, upadek planu budowy dróg, a przed nami jeszcze arcyniepopularna reforma emerytalna. Panie premierze! Nie można już dłużej chować się za PiS, ograniczając rządzenie do bieżącego administrowania i raczej nieudolnego gaszenia lokalnych pożarów. Coś musi pan z tym zrobić.
