Ostatni tydzień z okładem spędziliśmy w Kamionkach, malutkiej mazurskiej wsi. Krajobrazy piękne, jezioro Dejguny puste, pogoda – najpierw upał, potem pochłodniało i popadało, ale na pewno nie tak, jak na południu Polski. Mieszkaliśmy w profesjonalnym, zadbanym, dobrze urządzonym gospodarstwie agroturystycznym – szczerze polecam. Muszę powiedzieć, że i po tym wyjeździe wakacyjnym, i po naszym wiosennym pobycie w Wiśle wnoszę, że Polska staje się zamożna: Jest już na tyle duża grupa ludzi, która chce wypoczywać w pewnym standardzie, że warto o nią zadbać.
W środku Kamionek stoi kamienna płyta poświęcona mieszkańcom wsi poległym w czasie I Wojny Światowej:
Dwie rzeczy mi przyszły do głowy: Po pierwsze, jak wiele nazwisk jest polskich (także polskich w niemieckiej pisowni – np. Wessoleck, Schnarewski). Czyżby ci ludzie byli Polakami? Na pewno nie. Byli Mazurami, a niektórzy może czuli się Niemcami i tylko nazwiska ujawniały pochodzenie ich przodków. Po drugie, skoro tylu mężczyzn z tej wsi poległo – zapewne głównie w czasie ofensywy rosyjskiej z 1914, gdy walki toczyły się w samych Kamionkach, ale też, sądząc po datach, także w czasie innych walk, na innych frontach – to musiała być wówczas duża wieś. Na pewno większa, niż obecnie.
Mój ojciec twierdził, że to, co Polska Ludowa zrobiła z Mazurami, powinno być powodem do wstydu. Ci ludzie przez wieki walczyli o zachowanie własnej odrębności, a Polska potraktowała ich jak obcych – bo byli ewangelikami, bo mówili gwarą, bo nie uważali się za Polaków, ale za Mazurów. W końcu wyjechali do Niemiec – tak, w poszukiwaniu lepszego życia, ale też dlatego, że w Polsce czuli się źle. Gorzej niż za Niemca. A Polsce do dzisiaj odbija się to czkawką, choćby w postaci znanej historii z Nart.
Za to bociany nie są ani historyczne, ani polityczne, ale są urocze. Klekot bociana wcale nie jest suchy, przeciwnie, jest dźwięczny, jakby ktoś gral na ksylofonie. Wiele razy widzieliśmy, jak jeden bocian lub dwa siadały na dachu, na którym przygotowane jest miejsce na nowe gniazdo. Zaczynały klekotać, odchylając głowę do tyłu i kładąc ją na plecach, potem prostowały szyje, rozkładały skrzydła i stroszyły ogon. Ciekawe, co to znaczy – ja tu zamieszkam, a ty zamieszkaj razem ze mną?


