Manifest

Powiada się, że Jarosław Kaczyński jest politykiem wyrazistym, mającym sprecyzowane poglądy i wizję polityczną. Jarosław Kaczyński miałby się w ten sposób pozytywnie odróżniać od innych polityków, którzy są miałcy, nieokreśleni, nijacy.

Jeśli się jednak przyjrzeć poglądom Kaczyńskiego bliżej, są one wyraziste i określone tylko na poziomie ogólnym. I cóż tam widzimy? Skrajny etatyzm i centralizm, wolności obywatelskie podporządkowane interesom państwa, przekonanie, że państwo wie lepiej, co służy obywatelom i że ma prawo to im narzucać. Nieufność wobec wszystkich, którzy tej wizji nie podzielają, tylko chcą zrobić cokolwiek na własny rachunek (stąd „układ”). Komuniści wielkim złem, ale renegaci z własnego obozu złem największym (stąd „agenci”). W polityce zagranicznej nieufność wobec wszystkich krajów europejskich – za wyjątkiem Czech, Gruzji i Litwy, a więc krajów mniejszych, które można traktować paternalistycznie – połączona z bardzo niejasną wizją budowania jakiejś wspólnoty regionalnej, oczywiście pod przewodnictwem Polski i z lekceważeniem dla istniejących inicjatyw regionalnych. Nieufność wobec instytucji europejskich, przekonanie, że w są one narzędziami w rękach innych krajów, chcących Polskę oszukać i wykorzystać, a niewykluczone, że wprost wynarodowić. Oczekiwanie, że Polsce się coś „należy” z racji przeszłych zasług i ofiary krwi, jako że nasze narodowe ofiary, dawane świadectwo i tragiczni bohaterowie są naszym największym skarbem, połączone z przeświadczeniem, że świat tych zasług i tej ofiary nie docenia. Ślepe zaufanie do Stanów Zjednoczonych, a ściślej, do Stanów Zjednoczonych rządzonych przez Republikanów. Całkowita obojętność wobec wszystkich innych spraw międzynarodowych i ponadnarodowych.

Jeśli jednak przejść na poziom konkretów, wszystko staje się daleko mniej jasne. Jarosław Kaczyński jest w stanie wykonać dowolną woltę i zaprezentować bezgraniczny cynizm polityczny, jeśli tylko uzna, że posłuży to jego doraźnym interesom. Przykładami na to niech będą sojusz z Lepperem – choć wcześniej Kaczyński mówił o Samoobronie, że założyli ją agenci NKWD – i sojusz z LPR – choć o ZChN, partii, po której LPR odziedziczył oblicze ideowe, elektorat i część działaczy, Kaczyński mówił, że jest „najlepszą drogą do laicyzacji Polski” – a także sposób zrywania i odnawiania tych sojuszy. Kupczenie stanowiskami, na co wskazywała sprawa taśm Beger. Wreszcie sojusz z Rydzykiem, mimo iż ten we wszystkich najważniejszych dla Polski sprawach – akcesja do NATO, akcesja do Unii Europejskiej, udział w misjach zagranicznych, budowa elektrowni jądrowych – konsekwentnie reprezentował interesy post-sowieckie. Jeśli połączyć to z całkowitą niekompetencją Jarosława Kaczyńskiego w sprawach gospodarczych, małostkowością, nadzwyczajną zdolnością do kreowania podziałów, obrażania ludzi i kierowaniem się urażonymi ambicjami, uważam, że powrót Jarosława Kaczyńskiego do władzy byłby niebezpieczny dla Polski.

Najbliższe wybory będą miały charakter plebiscytowy, przy czym przedmiotem plebiscytu będzie sposób rozumienia patriotyzmu. Czy Polska ma być krajem zapatrzonym w przeszłość, celebrującym swoje klęski i ofiary, nieufnym i podejrzliwym wobec świata, oczekując przy tym, iż świat stanie w zadziwieniu przed naszą dumą i moralną wielkością, czy też, niezapominając o przeszłości i o tragicznych ofiarach, ma się rozwijać, budować wzajemne zaufanie z innymi i opierając się na tym, co w naszej kulturze i w naszych talentach jest dobre, przyczyniać się do tego, że świat będzie się stawał bardziej znośny. W tej sytuacji nie ma sensu głosowanie na kandydata innego niż Jarosław Kaczyński lub Bronisław Komorowski. I dlatego, pomimo wszystkich wad Platformy, Donalda Tuska i całego tamtego obozu, które dostrzegam i nad którymi boleję, będę głosował na Bronisława Komorowskiego.

Dodaj komentarz