Prasa pełna jest dyskusji o chamstwie w polskim internecie. Zaczęła Polityka, ale później wielkie poruszenie wywołała sprawa Doroty Świeniewicz. W związku z tą sprawą dzisiaj w Wyborczej Jacek Żakowski domaga się jakichś form kontroli nad wypowiedziami na forach największych portali; Michał Olszewski i Paweł Wujec odpowiadają, że byłaby to forma cenzury, z którą to konstatacją ja się zgadzam. Swoje dokłada też Newsweek. Słowem, jest strasznie, donoszą media.
Jest prawdą, iż internetowe chamy są w polskim internecie aż nadto widoczne i w każdej dłuższej dyskusji pewna ilość wyzwisk i obelg musi się pojawić. Warte przeanalizowania – poważnego przeanalizowania – byłoby to, czy polski internet jest pod tym względem szczególnie osobliwy (powszechna opinia jest, że tak, ale łatwo można znaleźć przykłady straszliwego chamstwa i obelg na forach anglojęzycznych), a jeśli tak, to dlaczego. Moim zdaniem jest to pochodna tego, iż Polaków nikt nie uczy dyskusji, więcej, że dyskusja, ścieranie się racji, nie cieszy się w Polsce szacunkiem. Nie chodzi mi nawet o formalne ćwiczenia grzecznych uczniów elitarnych liceów czy studentów prawa. Chodzi o samą zasadę. W Polsce „dyskusja” oznacza próbę całkowitej dyskredytacji, nieledwie unicestwienia przeciwnika. Nie można wymieniać argumentów, to bowiem zakłada, że przeciwnik może mieć jakąś cząstkową rację, przyznanie zaś choć takiej racji oponentowi byłoby strasznym dyshonorem, oznaką słabości, czymś nie-do-po-myś-le-nia. Nie możemy też zakładać dobrej woli naszego oponenta, przecież on nas pragne zniszczyć równie mocno, jak my jego. W dodatku nagminnie stosowana jest zasada pars pro toto: My, cokolwiek „my” oznacza, jesteśmy doskonali w każdym calu, najmniejsze uchybienie naszej doskonałości zburzyłoby cały nasz argument. Na odwrót, „oni” nie dość, że nie mają racji, to na dodatek są fizycznie i moralnie obrzydliwi. Dla komuny przeciwnik polityczny nie był po prostu przeciwnikiem, musiał być „zaplutym karłem”. Ale ośmiel się powiedzieć, że za komuny zdarzyło się coś pozytywnego – cokolwiek, typu likwidacja analfabetyzmu – a ipso facto ogłosisz się zwolennikiem Stalina, mordu katyńskiego, zabójstwa księdza Popiełuszki i ubeckiego donosicielstwa.
Celem dyskusji jest więc zniszczenie, a co najmniej zohydzenie oponenta. Często brakuje argumentów, pozostaje jedynie bogaty arsenał środków zohydzających, a że argumenty się, w gruncie rzeczy, nie liczą, pozostają zniewagi. I takie właśnie osoby są szczególnie widoczne w internecie. W efekcie jeśli jesteś przeciwnikiem PiS, jesteś platfusem, popaprańcem, sprzedawczykiem, brak ci patriotyzmu. Rzecz jasna, jeśli jesteś zwolennikiem PiS, jesteś pisiorem, kartoflem, moherem i liżesz d… Rydzykowi. Tylko skrajności są dopuszczalne.
Na to nakłada się polskie przewrażliwienie, związane, moim zdaniem, z bardzo niskiem poziomem zaufania i z obroną integralności naszego wizerunku. Podświadomie każdą uwagę krytyczną, nawet uprawnioną i wygłoszoną bez złych intencji, traktuje się jak obelgę. Dla przykładu, autorka artykułu w Newsweeku powiada, że pani Świeniewicz, która po przerwie wróciła do kadry siatkarek, poczuła się niezwykle dotknięta internetowym komentarzem
Absolutnie nie rozumiem tej decyzji. Budowanie kadry trener rozpoczyna od wypalonej zawodniczki?!
Komentarz nie jest dla pani Świeniewicz przychylny, ale nie jest chamski ani obraźliwy; ja go w każdym tak nie odbieram. Ktoś uważał, że pani Świeniewicz jest psychicznie lub fizycznie wypalona, więc to napisał. Miał do tego prawo. A gdy pani Świeniewicz w końcu z płaczem zrezygnowała z gry w reprezentacji i pojawił się komentarz (wciąż cytuję za Newsweekiem)
Jest słaba psychicznie i dobrze, że sobie poszła
pani Świeniewicz nazywa to „maniakalnymi atakami”. Bez przesady. Komentarz, znów, jest nieprzychylny, krytyczny, ale nie jest chamski, wulgarny czy też maniakalny.
Przy czym nic do pani Świeniewicz nie mam, nie oceniam ani jej gry, ani osoby, używam tego przykładu tylko do zilustrowania tezy, iż niewątpliwe chamstwo potęgowane jest przez przewrażliwienie, każące za chamstwo brać wszelką krytykę.
Tym niemniej, chamstwo w polskim internecie jest. Chamstwu w życiu należy się przeciwstawaić siłom i godnościom osobistom, jak głosi klasyk polskiego kabaretu. Proponuję godność. Pisuję w sieci już od tak dawna, że niejedno widziałem, niejednego doświadczyłem i mogę się podzielić moimi światłymi uwagami.
-
Jeśli chcesz kogoś – osobę publiczną lub współuczestnika dyskusji – skrytykować, do czego masz prawo, nie uciekaj się do obelg. Niech twoja polemika będzie merytoryczna. Nie porównuj przeciwnika do Hitlera, Stalina, Rydzyka et consortes. Niech twoim celem będzie przekonanie przeciwnika lub milczącej publiczności, nie zaś unicestwienie go.
-
Nie odpowiadaj na zaczepki. Jeżeli ktoś rzuci w ciebie stekiem obelg, zignoruj to. Nie odpowiadaj podobnymi obelgami. Nie wdawaj się w pissing contest. Ale też nie wylewaj żalów w równoległych wypowiedziach. Wszysto to sprawia radość temu, kto cię zaatakował, świadczy o tym, że zaczepka cię dotknęła. Nie dawaj mu tej satysfakcji. Jest szansa, że atakujący, którego ataki trafiają w próżnię, zabierze swoje zabawki i pójdzie do domu. Możesz natomiast zgłosić abuse, ale nie trąb o tym na forum.
-
Broń kultury dyskusji. Jeżeli ktoś chamsko atakuje kogoś innego, nie ciebie, stanowczo, ale grzecznie i bez obelg napisz, że nie życzysz sobie takich wypowiedzi. Jeśli pissing contest już się rozpoczął, napisz to pod adresem wszystkich uczestników „sporu”, także tych, z którymi skądinąd sympatyzujesz. Zrób to raz, a potem cały ten wątek ignoruj. Możesz zgłosić abuse.
-
Jeżeli ktoś habitualnie atakuje twoje wypowiedzi, co prawda nie używając wyzwisk, ale robiąc to przy każdej nadarzającej się okazji, należy się domyślać, że celem tej osoby nie jest polemika, tylko zniszczenie ciebie. Zaatakowany (bez wyzwisk!), raz i drugi możesz podjąć dyskusję, zakładając dobrą wolę przeciwnika. Uparte ataki mogą jednak świadczyć o braku dobrej woli. W takim wypadku wyjście jest tylko jedno: ignoruj tę osobę.
-
Nigdy nie dyskutuj z trolami!
-
Jeśli prowadzisz dyskusje na Usenet lub też otrzymujesz wrogie listy na prywatny adres, naucz się obsługiwać kill file, filtrujący wypowiedzi osób próbujących cię zaatakować. To bardzo poprawia samopoczucie i jest zinstytucjonalizowaną formą ignorowania tych, którzy cię niesprawiedliwie atakują. W wypadku otrzymywania wielu obelżywych listów prywatnych, zgłoś abuse.
-
Nie domagaj się wprowadzenia cenzury po każdym ataku skierowanym przeciwko tobie.
-
PS. Dopuszczaj możliwość przegranej w dyskusji. Może dasz się przekonać? A może i ty, i twoi oponenci pozostaniecie przy swoim zdaniu? Nic wielkiego się nie stanie.